W styczniu 2013 roku minęło 60 lat od śmierci mojego dziadka Franciszka. Niestety nie znałam go , bo umarł zanim się urodziłam. Wszystko co wiem o nim, to tylko z opowiadań mojej babci, mamy i wujka Zbigniewa. Mój dziadek ukończył prawo we Lwowie, ale bardzo kochał dzieci i młodzież, więc został nauczycielem. Przed II wojną światową cała rodzina mieszkała na Kresach w okolicach Łucka (obecnie Ukraina).
W tym Kościele Katedralnym w Łucku 25.11.1924 roku moi dziadkowie brali ślub.
Po wojnie zostali wysiedleni i zamieszkali w okolicach Łodzi.
Mój dziadek był wspaniałym człowiekiem. Dbał o całą rodzinę, żonę i dzieci. Bardzo ich kochał i szanował. W czasie okupacji na Wołyniu w Łucku, bronił zupełnie bezinteresownie Polaków przed sądem niemieckim. Dziadek znał biegle język niemiecki. Podejmował się obrony i bardzo wielu Polaków obronił przed karą śmierci.
Był lubianym nauczycielem. Żyją jeszcze dawni uczniowie dziadka i oni mile go wspominają. Dziadek interesował się historią, zbierał monety od najdawniejszych czasów. Niestety ja z moim bratem Zbyszkiem , będąc dziećmi i nie zdając sobie z tego sprawy , wszystkie monety wrzuciliśmy do studni koło domu , w którym mieszkaliśmy. Dziś już nie ma z nami mojego dziadka, ale pozostały fotografie, dokumenty i zawsze wspominam o nim. Na zawsze pozostanie w naszej pamięci. Poniżej jest zdjęcie fragmentu zachowanego listu mojego dziadka.
Wspaniale, że odświeżasz pamięc o przodkach i zachowuje na blogu wspomnienia. Dzisiaj trzeba młodym przypominac ich korzenie z czasem gdy będą chcieli się dowiedzieć może być za poźno na uzyskanie takich informacji. Ja teraz chcialabym wrócic czasami do lat dzieciństwa gdy człowiek tak mało uważnie słuchal dziadków i rodzicow a teraz gdy chce odtworzyć historię rodu nie ma już kto jej przekazać. Pozdrawiam- axis
OdpowiedzUsuńCzlowiek powinien znac swoje korzenie i warto przechowoyac takie wspomnienia i pamiatki, pamiec ludzka wszka jest zawodna. Ciekawa Twoja historia:) Pozdrawiam - Kormoran
OdpowiedzUsuń